Po zamknięciu hodowli przez niemal dwa lata posiadałem tylko 6 zbiorników w których pływają gupiki, Honduran Red Point, gurami dwuplamiste i im podobne. Starszy z synów posiadający dwa swoje zbiorniki zaczął mnie nagabywać by zacząć coś rozmnażać w sposób bardziej efektywny niż obecnie. W sumie nie musiał prosić długo w piwnicy leży 50 akwariów gdzieś w drewutni stare regały do tego nutka nostalgii i jakoś poszło. Na dzień dobry złożyłem regał na którym ustawiłem 9 zbiorników. I zaczęło się w głowie rodzić pytanie co teraz ? Do pokoju doprowadzona jest instalacja wodna. Na ścianie wisi filtr RO. Wystarczy tylko wymienić pre filtry plus membranę i można się bawić.
Ściągnąłem ze strychu grzałki, wężyki, filtry i zaczynam się dalej zastanawiać. Wizyta u przyjaciół w Ikoli oraz u Trzmieli wcale mi nie pomogła. Do tej pory cotygodniowe odwiedziny w tych sklepach wiązały się z zakupami dla psów, kotów, świnek morskich, ryb i naszego pupila boa constrictor. Teraz decyzja co rozmnażamy, a wybór potężny.W głowie zaczyna rodzić się myśl, że kolejny regał to nie jest wcale tak odległa przyszłość. No ale jednak coś trzeba było wybrać i tutaj przeważył u mnie aspekt nostalgiczny i zakupiłem 4 sztuki Mikrogeophagus ramirezi. Ryby wyglądały na dwa samce i dwie samice. Standardowo powinienem kupić z różnych źródeł by materiał genetyczny był jak najbardziej różnorodny. Biorąc jednak pod uwagę, że gwarancja zakupu nawet w różnych sklepach nie spokrewnionych ze sobą ryb jest mała uznałem, że na początek będzie dobrze jak jest.
Po dwóch dniach jedna z samic niestety zaniemogła co skończyło się jej śmiercią. Na szczęście bez problemu udało się ją zastąpić innym egzemplarzem (to jest plus posiadania popularnych gatunków).
cdn…..